wtorek, 14 października 2014

2. O tym, czego w życiu nie „lubię”.

Mam za sobą „pracowity” dzień można by rzec. Tyle, że wczorajszy.

Nieprzespana nocka z serii „pilnuj dziecka czy nie ma gorączki!, sprawdzaj co 5 minut, bo jak znowu skoczy do 39,8 to się dziewczyno nie pozbierasz”. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham – nienawidzić takich nocek.

Po poranku zakrapianym paroma kawami (kawo-holizm (jeśli tak to można nazwać) jest u mnie w rodzinie sprawą oczywistą, wszystkie pijemy ich parę dziennie, prócz aktualnie siostry bo wciąż karmi Karpika). Zdałam sobie że przecież jest 13 października! O fuck! Miałam iść do UP na spotkanie ze swoim „prywatnym doradcą klienta”. Bo przecież UP to cudowny sklep, a ja tylko wybieram i przebieram... Taaaa jasne. Na szczęście była dopiero 13. Jak się okazało dopiero na miejscu. Spostrzegawczość po takich nocach jak wyżej jest na wakacjach. Długich. Zasiadam przed Panią Doradczynią i zaczynamy rozmowę o tym jak to pracy dla mnie nie ma. Czy dowiedziałam się czegoś nowego? Nie. Usłyszałam tylko te same regułki, ewidentnie z pamięci mówione. Jak robocik. Do tego Pani Doradczyni patrzyła na mnie ewidentnie „z góry”. Zresztą w naszym UP jest tylko jedna, jedyna kobieta którą lubię i która powinna pracować z ludźmi. Ja jednak mam pecha w życiu i on znów dął o sobie znać. Reszta pań powinna zostać zamknięta w korporacyjnych boksach, bez możliwości komunikacji ze światem zewnętrznym. One się po prostu do tego nie nadają! Podając przykład: rejestruję się po raz n-ty w UP i pani rejestrująca pyta mnie: „A musi pani się teraz rejestrować? Ja mam za 5 minut przerwę!” Odpowiedziałam, że tak, bo siedzę już tu drugą godzinę i czekam, aż ona kawkę wypije i przestanie paplać z koleżanką, a na nasze pytania czy może podejść odpowiada z uporem maniaka „za chwileczkę”. Spytałam też czy kiedyś była już na nią skarga, bo czując wzrok nie-zarejestrowanych-jeszcze-bezrobotnych osobiście spodziewałabym się paru.

Wizyta w UP zakończona. Udałam się więc do legowiska. Zrobiłam szybki obiad (przygotowany sos z mięskiem w oparach kawy porannej zdał test na smak), bo przecież na 15 z dzieckiem do lekarza.

Toteż właśnie u lekarza dowiedziałam się o wiele więcej niż na wizytacji w mym ulubionym urzędzie. Pierworodny ma początek zapalenia oskrzeli, które miewamy w ostatnim roku dość często naprzemiennie z anginą (ewentualnie z innymi badziewiami). Dała antybiotyk – zapobiegawczo. Mała dawka, raz dziennie. Plus syropek. I w razie zaistnienia potrzeby gorączkowej leki na tejże zwalczenie. Pomyślałam optymistycznie „jest dobrze”. Po powrocie do legowiska podałam syropek i parę godzin później osłonkę, a potem antybiotyk, który został malowniczo zwymiotowany do zlewu kuchennego. Nie był w żołądku ani minuty! Tada! Tyle z dobrodziejstw dnia wczorajszego.

Zaczęłam myśleć co zrobić i wymyśliłam: wleje do 250ml wody te nasze 5ml anty i dam popite w postaci soku żurawinowego za którym Pierworodny przepada. Dziś była premiera. Do tej pory brak wymiotów. I po cichutku liczę na to, że ich nie uświadczymy. Leczmy się wszyscy (na głowę również ;P).


W nadchodzącą sobotę chrzciny Karpika. Nie ma, że boli.

4 komentarze:

  1. Kilka dni temu pierwszy raz dowiedziałam się o istnieniu doradców klienta w UP. I od razu mi oczy rozbłysły, że chciałabym to robić. "Twoje chcenie nikogo nie interesuje" - że pozwolę sobie sama siebie postrofować.
    A co do chorób Twego pierworodnego... Ja jako dzieciak chorowałam raz w miesiącu, matka pracowała na noce żeby dni poświęcać na latanie po lekarzach ze mną. Zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli...i tak w koło. Okazało się, że mam za mało przeciwciał odpornościowych. Matka wykupiła szczepionkę... wzięła na nią pożyczkę w robo. Pomogło. Plus pomogło hartowanie. Ciekawe skąd u Was takie rzeczy...

    -Prze-ciążona-

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz myślę, że mój młody tak już ma. Pomimo jeżdżenia w góry dość częstego - choć na początku nawet to pomagało.
    A jeśli chcesz być właśnie doradcą klienta w UP to KTO Ci stoi na przeszkodzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto? Pewnie obecni doradcy klienta w UP :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, większość się nie nadaje, nic tylko ich zgłosić i czekać na nowych (a jak nowy o tyłek rozbić to telefon już znamy XD )

    OdpowiedzUsuń