Dziś
pół dnia spędziłam z Karpikiem. Zaraz z rana pojechałam do
Starszej Siostry i Karpika, ponieważ Siostra wraz ze swym Lubym
musiała zrobić spore zakupy na zbliżające się chrzciny małego.
Pośmialiśmy się, popłakaliśmy trochę, zjedliśmy co było do
zjedzenia, pobawiliśmy się, pojeździliśmy wózkiem po polu i
pospaliśmy. Karpik zajadał dziś pierwszy raz bananka słoiczkowego
i po pierwszym szoku pt. „a co to?!” nie pozwolił mi odłożyć
rarytasów dopóki się nie najadł (zjadł mało, choć na jego
apetyty i tak byłam dumną ciocią). Przy okazji pobrudziliśmy parę
rzeczy, ale wolno nam. :)
Moja
Siostra nawet sobie nie zdaje sprawy z tego jak jej zazdroszczę.
Nawet nie tego, że ma pracę, faceta, że się budują. Oj nie!
Zazdroszczę jej posiadania Karpika.
Mój
Pierworodny chciały mieć siostrzyczkę, a ja sama marzę o drugim
dziecku. Choćbym miała wychowywać sama. No, ale niestety nie mam
na co liczyć. Wiatropylna nie jestem, na niepokalane poczęcie nie
mam co liczyć, pączkowanie też nie wchodzi w grę. Mój instynkt
macierzyński był zawsze mocno...hmmm(szuka odpowiedniego słowa)...
rozbudowany(?!). Uwielbiam dzieci odkąd pamiętam, zajmowałam się
nimi już od podstawówki (co jasne z nadzorem na początku, ale
szybko nadzór zorientował się, że całkiem całkiem sobie radze i
nie panikuję zbyt często, chyba, że mam dobry powód). Zawsze
chciałam mieć dużo dzieci. Marzyła mi się czwórka, teraz marzę
już tylko o drugim. Za dwa lata, dla mnie będzie już za późno na
takie marzenia. Boję się rodzić po 30stce. Nie jestem w stanie
określić dlaczego. Tym bardziej podziwiam moją Siostrę (jest 7
lat ode mnie starsza), że się zdecydowała (w końcu!) i
zazdroszczę, że może jeszcze urodzić kolejne. Tego braku strachu
też.
I tak
oto samą siebie wpędziłam w dołek na koniec dnia. Ha! Ja to
zawsze potrafię się dobić...
A mój
Pierworodny podczas mojej nieobecności był pod opieką Pana Ojca
Mego (vel. Dziadka) i grał prawie cały czas. No padłam. Zaraz po
obiedzie zagoniłam go do nadrabiania zaległości szkolnych. A potem
nadrobiliśmy stracony czas tuleniem, łaskotkami i rozmówkami. :)
A na
deser uszko i dłoń Karpika :
oraz kot Bambus
P.S. Jestem padnięta... Nie ma, że boli.
Jak się napatoczy pan dobry, kochany, ciepły, mądry, troskliwy i odpowiedzialny to i w wieku siostry zdecydujesz się na porodzik. Ja z moim nierozbudowanym instynktem bym się zgodziła:D a co!? Czemu nie?!:) Będzie dobrze... bo przecież nie może być ciągle pod górkę!
OdpowiedzUsuńJa sądziłam, że mi się nie trafi chętny na mnie, na moje dziecko i jednocześnie chętny na swoje dziecko... a okazało się, że chętny jest nawet teraz! Ale nie rozważam bo się (póki co) jest słabym kandydatem. A wiesz kiedy się pojawił? Jak sobie postanowiłam, że w zasadzie mogę być sama do końca życia bo tak może fajniej i bezpieczniej. Więc grunt - nie szukać.
Coś czuję, że nie skończy się w Twoim przypadku na jednym dziecku :)
Oj chciałabym... Tyle, że takich dobrych, troskliwych i odpowiedzialnych to z latarnią szukać (świeczka za mało światła daje)
OdpowiedzUsuńdlatego NIE szukamy :)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie za dużo zachodu, a satysfakcji za mało!
OdpowiedzUsuń