Kobiety,
ach kobiety. Owszem, nie jesteśmy święte. Nie ma sensu przeczyć
prawdzie. Część kobiet zdradza, kłamie, wykorzystuje i zostawia.
Bawi się pewnie przy tym wyśmienicie w przeciwieństwie do płci
przeciwnej (lub tej samej, jak wiemy różnie to bywa).
Omówię
przypadek mojego Kumpla i Kochaniutkiej. Osoby te możecie pamiętać
z tej notki. Przynajmniej jedna z was zna część ciągu dalszego
tej historii – specjalnie dla niej oznaczyłam to o czym nie wie
gwiazdką – czytaj proszę od gwiazdki. Dodam, że zgodę od Kumpla
mam na opisanie tej historii.
Tak
więc tamta sytuacja zakończyła się moim smsem do Kumpla, by
skasował mój nr telefonu z telefonu jego ukochanej, acz wkurzającej
mnie żonki. Co obiecał zrobić wykorzystując fakt, że żonka
akurat poszła się wykąpać (czy tam wziąć prysznic). Telefon w
łapce, wchodzi w kontakty, długo szukać nie musiał, ponieważ
moje imię prawdziwe zalicza się do tych na literkę A. Skasował
zauważając, że nad moim imieniem jest kontakt „Moje Kochanie”.
Uradowało się serce jego, że żona tak ma go wpisanego w swój
telefon, już już postanowił nie robić zbytniego szumu wkoło
spięcia ze mną i porozmawiać na luzie z żoną, gdy wtem Moje
Kochanie zadzwoniło! Tak! Kumpel telefon czym prędzej odłożył i
wyszedł. Nie przystanął nawet na chwilę gdy usłyszał, że
Kochaniutka biegnie odebrać telefon i zaczyna szczebiotać w
słuchawkę tak ochoczo jak kiedyś szczebiotała do niego.
Wniosek
był dość oczywisty. Kumpel został zdradzony. Jednak dane w
kontaktach można łatwo zmienić, tak więc by mieć 100% i dowód
winy zadzwonił do swego znajomego po adres detektywa, który pomógł
mu w innej sprawie. Telefon dostał, umówił się na ten sam dzień.
Żonie powiedział, że miał telefon od klienta, dość ważnego i
jechać musi. Już! Natychmiast! Jednak wspomniał, że wróci dość
szybko, przecież są umówieni na kolacje do teściów. Z domu
wypadł w te pędy, pojechał na spotkanie i omówił całą sprawę.
Detektyw
zaproponował założenie kamery z widokiem na drzwi wejściowe i
ewentualne śledzenie żony. Kumpel się zgodził. Zamontowanie miało
nastąpić dnia następnego rano, tak więc Kumpel musiał wymyślić
jak pozbyć się żony. Myślał, myślał i wymyślił! Co my
kobiety lubimy (podobno) robić? Zakupy! Szczególnie za pieniądze
naszych ciężko pracujących mężczyzn! (tak słyszałam, ale nigdy
nie doświadczyłam) Tak więc następnego ranka wybrali się we
dwoje na szał po galeriach. Kochaniutka pokupowała co mogła, a
jak! Po odstawieniu żony do domu Kumpel wybrał się do pracy
wiedząc że i dom i żona są odpowiednio „zabezpieczeni”
(szczęśliwi Ci, którzy posiadają własną firmę, albowiem oni
mają nieregulowany czas pracy!)
Kochaniutka
długo nie czekała. Hop po telefon. Krótka rozmowa telefoniczna i
siup przebrać się w coś bardziej „seksi”. Po niespełna pół
godziny rozlega się dzwonek do drzwi i Kochaniutka uradowana biegnie
w szpileczkach do drzwi prawie tratując swoje psie dzieci. Otwiera,
a tam? Amant pierwsza klasa! Wciąga go do środka i gdyby nie jedna
kamera powstał by (sądząc po pierwszych 30 sekundach od wejścia)
całkiem niezły pornol. Wychodząc ze „światła” kamery oboje
byli już prawie nadzy. Co robili pozostawię waszej wyobraźni.
Amant wyszedł ponad dwie godziny później, ledwo ubrany, ale za to
jaki uradowany! A Kochaniutka? Cóż, najwyraźniej zdarła sobie
przypadkiem lakierek z paznokci, bo odprowadzała go z buteleczką
lakieru w rączce. Bidulka.
Proszę
państwa mamy dowód. I co z tym dowodem zrobić? A no konfrontację
przeprowadzić! Co Kumpel uczynił z radością myśląc, że
podpisanie intercyzy było dobrym posunięciem. Wcześniej jednak
odwiedził adwokata i naskrobali wniosek rozwodowy. Podobno piękny.
Przechodząc do konfrontacji – czy Kumpel usłyszał coś co
mogłoby zmienić jego nowo nabyte zdanie o Kochaniutkiej? Oj tak,
dowiedział się całkiem ciekawych rzeczy. Początkowo żonka
zarzekała się, że absolutnie go nie zdradza! Skąd! To tylko
znajomy! Pokazany został jej film. Przeszła więc do kontrataku:
„Ty od lat mnie nie zadowalasz!”. Przepraszam bardzo! Krew mnie
zalewa! A kto wiecznie namawia ją na współżycie?! Kto stara się
jak może by jej dogodzić?! Kto jest przez nią notorycznie wywalany
z łóżka bo chrapie/wierci się/głowa ją boli/ma bóle
żołądka(/inna denna wymówka)?! Halo?! No kto? No on! Kumpel!
Który załatwiał jej najlepszych lekarzy których znalazł, by
pomogli na jej ciągłe migreny, bóle brzuszka, czy choroby piesków.
I co się okazuje? Że to wszystko jego i tylko jego wina, bo on jej
nie zadowala! Ziemia do Kochaniutkiej! Czy, aby masz mózg?!
5
lat poszło w zapomnienie (pomijam parę lat przed ślubnych).
Kochaniutka została spakowana i wysłana do mamusi. Mamusia stojąca
murem za Zięciem nie była szczęśliwa wizytą córki i jej dwóch
piesków. Do tej pory nie jest. Wspiera Zięcia intensywnie susząc
głowę córci. Pieski pojechały daleko w siną dal. Tak o to
Kochaniutka straciła wszystko. (Nadal przebywa pod czujnym okiem
pana Detektywa, nadal spotyka się przelotnie i mniej intensywnie z
Amantem, który chyba zwietrzył kłopoty i tak szybko jak się
pojawia to znika).
*
Żeby było ciekawiej Kochaniutka ostatnimi czasy przypomniała sobie
o mnie. Dość intensywnie mnie nachodzi prosząc bym zeznawała na
jej korzyść w sądzie. Jest to dość zabawne zważywszy na to, że
dzięki mnie Kumpel dowiedział się o zdradzie. Kochaniutka namawia
mnie usilnie obiecując mi złote góry. Nie rozumie odmowy, żali
się i płacze. Ostatnio wspomniałam jej, że gdyby nie ja całej
sytuacji by nie było (wspomniałam z nadzieją, że da mi święty
spokój). Niestety nie zrozumiała. Szkoda.
W
Mikołajki Kumpel siedział w domu sam i popijał wino (kolejne).
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Ktoś zgadnie kto przyszedł?
Tak! Kochaniutka. Co więcej przyszła ubrana jedynie w płaszczyk!
Że niby seksowna taka i sprytna. A to bioderkiem go kusi, a to cycka
pokaże, że niby przypadkiem płaszczyk się rozwinął. Wpuścił,
przeleciał. Rankiem, przed wyjściem zawitał do sypialni, obudził
kobietę i rzecze „Ubieraj się”. Na co ona rozespana, ale
zachwycona, że udał jej się podstęp odpiera ochoczo „Już
kochanie. Zostaw mi moje klucze, pojadę po swoje rzeczy do mamy,
skoro już się pogodziliśmy”. W drzwiach Kumpel obrócił się,
popatrzył jak na kosmitkę i skomentował to tak: „Ależ nie. Nie
pogodziliśmy się, oboje tylko wykorzystaliśmy sytuację. Ja bo
wreszcie raczyłaś przyjść do mnie naga i gotowa, jak żona, a Ty
bo byłem pijany. Nic się nie zmieniło, nadal tu nie mieszkasz,
nadal się rozwodzimy. A teraz ubieraj się kobieto, spieszy mi się
do pracy.”
Ona,
przerażona, zapłakana, włożyła płaszczyk i wybiegła z domu. On
zadzwonił do mnie z zapytaniem, czy zrobił dobrze (stąd wiem co
się wydarzyło). Uznałam, że lepiej by zrobił gdyby zamknął jej
drzwi przed nosem. Ale zrozumiałam, że go poniosło, że wypił, że
wyposzczony. Wolno mu. Potraktował ją adekwatnie do tego kim dla
niego się stała.
Ale,
ale to nie koniec. Tego samego dnia zadzwoniła teściowa, że córka
jej rano wróciła zapłakana i czy wie może co się stało.
Opowiedział jej co i jak. A teściowa? „Dobrze jej tak!” Jak się
okazało, gdy wróciła do domu zaraz za nią przyszedł Amancik.
Teściowa podsłuchała, że oboje wymyślili prawie, że sprytny
plan. Ona Kumpla uwiedzie ponownie, on jej wybaczy, wprowadzi się
znów do niego i będą nadal żyli tak jak do tej pory. Ona z nim i
z Amancikiem. Brawa! Nie wiem co teściowa potem zrobiła, ale
podobno teraz Kochaniutka musiała się przeprowadzić do Amancika.
Tyle,
z nowości. Wiem, że Kochaniutka dzwoniła w Sylwestra do Kumpla
mego, jednak on już nie odbiera. W planie ma zmianę nr telefonu,
sprzedanie domu i prawdopodobny wyjazd za granicę.
Nie ma, że boli.
Mimo, że nie cierpię na nadmiar wolnego czasu nieposłusznie i anarchistycznie zaczęłam czytać od początku nie stosując się do zaleceń - bardzo przyjemnie mi się czytało. I kilka słów po gwiazdce co się dzieje? WYJE!
OdpowiedzUsuńTylko wiesz co... Już pomijając perfidię Kochaniutkiej stwierdzam, że mamusi należy się porządne ustawienie do pionu. Wiem, że kumplowi w to mi graj, ale jakby mnie tak matka załatwiła to mogłaby definitywnie zapomnieć o tym, że ma córkę. Lojalność! Można nie przyjąć w domu alkoholika licząc, że mu się w ten sposób pomoże. Ale Kochaniutka się nie degraduje. Jest tylko wyrachowana.
Zastanawiam się czy kiedykolwiek zostawiłam u Ciebie taki długi komentarz...
1. Jest to Twój najdłuższy komentarz ever!
Usuń2. Nie znasz historii Teściowa - Kochaniutka. Ona sobie nagrabiła dość porządnie, choć fakt faktem może nie powinna jej wyrzucać tak szybko z domu. Porządna rozmowa, mały wstrząs, a jak nie podziała to groźba. Tyle, że kobieta miała już dość i trochę.
Mądra jestem co? Wiem wszystko, a Ty tylko strzępki informacji.
Więc tak w skrócie: Kochaniutka ze swojej mamy zrobiła sobie służącą - Mama ma w koło niej latać, bo ona ma dobrze wyglądać. Jej się paznokieć może złamać! Matka tyra na dwa etaty, bo ledwo wiąże koniec z końcem, bida wszędzie. Kochaniutka na wstępie zapowiedziała, że ona do pracy nie pójdzie. Co więcej nasza cudna bohaterka dostawała od męża miesięcznie ok 1 tysiąca zł "dla mamy, żeby się tak nie męczyła". Teściowa pieniędzy nigdy nie dostała. Wyszło teraz podczas rozmowy, gdy Kumpel jej powiedział, żeby się nie martwiła bo on nadal jej będzie pomagał. Biedna nie zrozumiała o czym on mówi, no i się wydało, że kasiorka dla mamy lądowała w portfelu córci (która od męża dostawała swoją drogą też niezłe sumki), a docelowo zostawała przez nią wydawana co do grosika. Rozumiesz?
Nie tłumaczę jej absolutnie, tylko nakreślam sytuację jaka miała miejsce i co spowodowało decyzję Matki. Myślę, że tak ogólnie nie wiele to zmienia, choć częściowo pomoże zrozumieć dlaczego Matka miała dość Kochaniutkiej.
No to sobie wychowała.
UsuńA swoją drogą fajny ten kumpel?
Wychowywała inaczej (znałam ją od końca podstawówki najpierw przelotnie się widywałyśmy, a potem się kumplowałyśmy), życie (a raczej nadmiar pieniędzy) zweryfikował wychowanie.
UsuńFajny. Lubię go.
Nawet gdybym chciała napisać coś mądrego, nie jestem w stanie. Przecież to jest jakaś paranoja, to jest tak idiotyczna sytuacja, że aż zatyka. Co za szmatławiec? Takich to się chyba w kapuście znajduje - autentycznie...
OdpowiedzUsuńSama nie wiem skąd ona się urwała. Znaczy kiedyś była inna, a teraz... szkoda słów.
UsuńSkoro wolała go zdradzać, mogła zachować chociaż odrobinę inteligencji i po prostu się z nim rozejść. A nie dwie sroki za ogon ciągnąć.
OdpowiedzUsuńZachłanna z niej bestyjka.
Usuń