środa, 31 grudnia 2014

26. 31.12.2014r

Jeśli oczekujesz podsumowania jakże wspaniałego roku, czy też postawień noworocznych wyjdź póki jeszcze możesz i masz na czym. Ten rok ani nie był wspaniały (wręcz przeciwnie), a postanowień noworocznych nie uskuteczniam (bo i tak będę mieć je w du.... gdzieś tam).

Od rana chcę końca tego roku, końca tego dnia. Dlaczego? Z paru prostych powodów:

Powód nr 1.
Od wczorajszego wieczora odczuwam bóle stawów (pamiątka po ospie, i nawet się nade mną nie litujcie i nie załamujcie rąk, nic to nie da a tylko wkurzy). Ani normalnie nie chodzę, ani nie siedzę, leżeć też nie mogę za długo. Nie pomaga nic, zupełnie nic (maści, tabletki, okłady, olejki, ziółka – NIC). Najchętniej obcięła bym nogi. Czeka mnie wspaniałe życie. Jednak chyba dopiero po życiu.


Powód nr 2.
Sąsiad z góry. Człowiek który ma w dupie wszystko i wszystkich. Jeszcze przed andrzejkami zaczął balować. Co weekend w piątki i soboty – imprezki. Ba! Czasem i w niedziele! Pal licho, że puści sobie muzykę – wolno mu. Cisza nocna o ile dobrze wiem obowiązuje od 22, ale chyba wiem o tym tylko ja, bo on kończy w okolicach 2. Muzyka puszczana jest raz głośniej (dużo głośniej), a raz cisze (ku mej uciesze). Dźwięki których on słucha mnie przyprawiają o ból głowy, taki na który leki nie pomagają. Poza tym mam dziwne podejrzenia, że bierze (narkotyki/dopalacze), a rano wódką popija swoje leki na jakąś schizofrenie (lub inne bajery). Nikt trzeźwy i normalny takiego SHITU nie słucha! No nikt!
Policja zawitała już do niego parokrotnie, upomnieli i nic to nie dało. Sąsiedzi też prosili go o umiar. Aha, prosić możecie nadal. Powodzenia. Na tego człowieka nie działa nic.
A wyobrażacie sobie co będzie się działo dziś? Sąsiad już od 2h puszcza swoją muzykę, póki co względnie cicho (jak na niego). Dla rozrywki (ale tylko własnej) fajerwerki puszcza z okna.



Powód nr 3.
Chciałam mieć sylwestra idealnego. Takiego jakiego lubię. Sylwester idealny dla mnie oznacza mnie, książkę, gorącą czekoladę i ciepłe łóżko, błogi spokój. Dzięki wyżej wymienionym powodom mieć go nie będę.

Jutro dzień zapowiada się równie źle, jak nie gorzej. Pomijam bóle stawów które najprawdopodobniej mnie nie opuszczą i sąsiada, który może zrobić powtórkę z rozrywki. Jutro przychodzi ex do Pierworodnego. Zawsze jak przychodzi ja cały dzień jestem w nerwach (na które już powoli nic nie pomaga). Ostatnio pan ojciec się popisał. Z racji tego, że mieli do nas przyjść goście (a był 25 grudnia) po 3h jego bytności u nas, powiedziałam do własnego syna by się już żegnał z ojcem, bo przychodzą goście. Strzelił focha. Tak moi drodzy STRZELIŁ FOCHA PRZY DZIECKU. Rzucił swoją (pożal się boże) torba, oburzony ubrał się w trymiga (za to akurat chwała mu), pożegnał się z dzieckiem krótkim „cześć” i wyszedł trzaskając drzwiami. Tadam.

Jest cudnie, jest bosko, jest fajowsko. Nieprawdaż?

I błagam nie piszcie mi tu umoralniających tekstów, że powinnam dać mu szansę, czy spojrzeć na niego z innej strony, czy też wmawiać mi, że jest on pokrzywdzony. Nie jest pokrzywdzony, patrzyłam na niego już z każdej możliwej strony – nawet z tej z której najprawdopodobniej nie powinnam, szans dostał więcej niż sam daje.


Podsumowując krótko: 

NIECHŻE SIĘ TEN DZIEŃ I ROK JUŻ SKOŃCZY!

Nie ma, że boli

4 komentarze:

  1. 1) coś mnie w BIEDRZE przeskoczyło.
    2) zapomniałam o podsumowaniu... może nie powinnam bo to był zdecydowanie najgorszy rok EWER!
    3) umoralnianie? ZAPOMNIJ ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. dobrze że nie w łokciu
      2. witam w klubie
      3. i gites majezones!

      Usuń
  2. Miała być impreza sylwestrowa - wyszła mega kłótnia z Igrekiem. Bolą mnie plecy od trzech dni - nie wiem dlaczego. Dla mnie podsumowanie tego roku nie ma sensu - mam chociaż cichą, cichuteńką, cichuniuniunią nadzieję, że 2015 będzie lepszy. Tyle. Całuję, ciotka z podpowieki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cie to pocieszy to mój sylwek był jeszcze gorszy niż zakładałam.

      Usuń