Miałam już
właściwie nie pisać o książkach, szczególnie po tej „gówno
burzy” rozpętanej przez „recenzje – nie recenzje” pewnej
blogerki i niezbyt zadowolonego autora książki opisanej (czy jak
kto woli streszczonej). Nie będę wdawać się w szczegóły tejże
akcji.
Rzecz będzie o
moich wrażeniach (i tu podkreślam, że są to tylko moje, oraz
mojej koleżanki, odczucia względem lektury, a nie recenzja!) z
książki autorstwa Abigail Gibbs „Mroczna Bohaterka – Kolacja z
Wampirem”.
Rok temu
oglądając DDTVN zauważyłam w znanych chyba wszystkim
zapowiedziach u dołu strony wiadomość o wywiadzie z autorką tej
książki. Z ciekawości oglądnęłam. Autorka (wyglądająca na
naprawdę fajną dziewczynę) opowiedziała o książce, jak to w
wywiadach wypada. Tytuł zachęcił mnie tylko trochę, okładka już
bardziej, a dzięki autorce postanowiłam poszukać choćby fragmentu
książki na internecie. Znalazłam, przeczytałam i cóż,
popędziłam w te pędy do najbliższej dobrze zaopatrzonej
księgarni.
Początek dla
osób bojaźliwych może być troszkę wstrząsający, odrzucający,
czy też lekko bulwersujący. Książka zaczyna się bowiem od rzezi
na Trafalgar Square wampiry kontra... nie wampiry (nie chcę zdradzić
za dużo). Wszystko to obserwuje Violet Lee – główna bohaterka.
Jednym z wampirów jest Kaspar Varn – książę rodu królewskiego
wampirów. Po tym zdarzeniu Violet nie udaje się umknąć i zostaje
porwana przez Kaspara i jego kompanię. Co dalej? Reszta to już
historia.
Violet i Kaspar
są z jednej strony bardzo do siebie podobni – oboje uparci,
charakterni, lubiący postawić na swoim – a z drugiej różnią
się bardzo, choćby dlatego, że jedno z nich jest wampirem, a
drugie człowiekiem.
Abigail Gibbs
potrafi pisać. Stworzyła na nowo nasz świat, oraz parę innych.
Każda z postaci występujących w tej książce potrafi
zaintrygować, wkurzyć lub wręcz przeciwnie, wprawić w nas niemy
zachwyt. Początkowo autorka publikowała tę historię w internecie
(pseudonim: Cansel2, była wtedy nastolatką – to fakt godny
uwagi), aż w końcu „zdecydowała się na podbój świata
wydawniczego”. I chwała jej za to!
Książka wciąga
ta od pierwszej strony. Przeczytałam ją w jeden dzień, a to rzadko
mi się zdarza. Właściwie tak mnie wciągnęła, że obiad robiłam
trzymając ją cały czas w jednej ręce, a drugą tworząc spalone
danie. :D Gdy zakończyłam tę lekturę było mi mało!
Całkiem niedawno
koleżanka zapragnęła poczytać coś lekkiego, pożyczyłam jej
właśnie „Mroczną Bohaterkę”. Na następny dzień pytała, czy
mam już druga część. Niestety sama na nią czekam z utęsknieniem.
Na szczęście nasza męka powoli dobiega końca, już w tę środę
(19.11.2014!!!) premierę będzie miała druga część tej historii
„Mroczna Bohaterka – Jesienna Róża”. Już nie mogę się
doczekać!
P.S. Dlaczego
„współczesny wampiryzm” w tytule posta. To bardzo łatwe.
Wszyscy znamy historię hrabiego Draculi, czy też „Wywiad z
wampirem” Anne Rice (nawet jeśli nie czytaliśmy, lub nie
oglądaliśmy filmów). Wampiry – istoty lubiące mrok, śpiące w
dzień, z ochota napadające na ludzi by wypić ich krew. Takie
wampiry znam i takie kocham (jakkolwiek to zabrzmi). Jednak od
pewnego czasu krąży wszędzie obraz innych wampirów. Niesamowicie
kulturalnych osób, nie napadających na ludzi – są przecież
banki krwi, chodzących sobie w dzień jakby to była noc i nie daj
Boże świecących jak diamenciki (tych nie znoszę!). Ok, może i
Abigail Gibbs odeszła od wizerunku wampira tradycyjnego, jednak
Kaspar i banda nie świecą się w pełnym słońcu, potrafią
wystraszyć i są bardziej wampirzy niż ich poprzednicy ze Zmierzchu
(ble!). Violet też nie „robi w gacie” z miłości do Kaspra. I
dobrze! Takie wampiry mogę tolerować.
Nie ma, że boli.
Mnie przerażają te wampiry realne, ludzkie, naszych czasów. Jak ten, który mi zafundował ciążę i cierpienie.
OdpowiedzUsuńTo dopiero umiejętność żeby wyssać energię z drugiego człowieka. I to tak silnego!
Wampirom energetycznym mówię - nie!
Takim też mówię nie. "Dziękuję im" wywalając za drzwi, najlepiej z kopem w du...tyłek. :D
UsuńWow no to ja poszukam sobie pierwszej czesci w pdf i zabiore sie za czytanie bo o tej mafii mnie juz powoli nudzi!
OdpowiedzUsuńZaraz sprawdzę, czy przypadkiem nie mam. Część książek posiadanych w formie tradycyjnej mam tez w pdf. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń3mam kciuki za wygraną
OdpowiedzUsuńMama tak zabiegana, że taka tu cisza? :( Dawaj opis wizyty ex, jak masz chęć, bo wpis na fb zostawił u mnie nie dosyt xd
OdpowiedzUsuńp.s, mam prośbę, jeżeli to nie problem możesz wyłączyć przy dodawaniu komentarza ten kod do wpisania? Bo ja głównie ma tablecie siedze i ciężko mi sie wpisuje ten kod.